MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Hakerzy z Kremla

Ryszard Czarnecki
Ryszard Czarnecki, dolnośląski eurodeputowany
Ryszard Czarnecki, dolnośląski eurodeputowany Tomasz Hołod
Głosowanie w Parlamencie Europejskim na temat tzw. raportu Libickiego to historyczny sukces polskich eurodeputowanych.

Raport wyraził zdecydowany sprzeciw wobec rosyjsko-niemieckiego rurociągu na dnie Bałtyku. Głosowało za nim ok. 90 proc. eurodeputowanych. Wcześniej podobne stanowiska przyjęły, niezależnie od siebie, trzy komisje europarlamentu, w tym bardzo wpływowa Komisja Spraw Zagranicznych. Ten raport nie wziął się z europejskiego czy polskiego sufitu. W zeszłym roku 30 tysięcy obywateli krajów członkowskich UE podpisało petycję żądającą zablokowania budowy kontrowersyjnego gazociągu. Petycję zainicjował Polak (poznański radny PiS Krzysztof Mączkowski) oraz Litwinka, a trafiła ona do, kierowanej także przez Polaka (właśnie europosła Marcina Libickiego), Komisji Petycji PE. Można więc powiedzieć, że za tym sprawozdaniem Parlamentu Europejskiego stali Polacy. Jednak umiejętnie potrafiliśmy zdobyć poparcie niemal całego europarlamentu. Szczególnie dobrze współpracowało się z deputowanymi z krajów bałtyckich (Litwa, Łotwa, Estonia), obawiających się ekonomicznej i politycznej dominacji Moskwy w regionie, a także z posłami ze Skandynawii (zwłaszcza z Finlandii i Szwecji), szczególnie wrażliwych na ekologiczne spustoszenia, które mogą być efektem budowy "rury".

Rosyjski Gazprom zrobił wszystko, aby zablokować raport. W ostatniej chwili zgłoszono 180 poprawek rozwadniających stanowisko europarlamentu. Przeszło 130 udało się odrzucić. Posłowie, którzy je zgłaszali, nie ukrywali specjalnie, że wcale nie są ich autorami? W czasie głosowania, ni stąd, ni zowąd, psuła się aparatura, "zawiesił się" ekran wyświetlający wyniki, a prowadzący obrady wiceprzewodniczący PE z Hiszpanii oświadczył, że na skutek awarii systemu informatycznego wyników głosowania nie można zapisać na tzw. twardym dysku. Na sali obsługa europarlamentu roznosiła do niektórych posłów, w tym do posła sprawozdawcy, "fałszywki"- rzekome ściągi do głosowania: nie udało się ustalić, kto im je wręczył? Cała ta sytuacja spowodowała, że w trakcie przerw, będących wynikiem awarii elektroniki, część posłów skandowała "Gazprom, Gazprom" lub głośno zastanawiała się, czy nie maczali w tym palców rosyjscy hakerzy.
Parlament Europejski podkreślił w raporcie, że rosyjsko-niemiecki podwodny gazociąg jest zdecydowanie droższy niż analogiczne urządzenie umieszczone na lądzie. Podkreśliliśmy też, że budowa "bałtyckiej rury" jest niemożliwa bez wcześniejszych wnikliwych analiz dotyczących ekologicznych skutków inwestycji. Jest to tym bardziej uzasadnione, że wiadomo, iż po II wojnie światowej na dnie Bałtyku znalazło się 80 tysięcy ton amunicji bojowej zawierającej środki trujące - od gazu musztardowego poczynając, na iperycie siarkowym kończąc. Amunicja ta jest w 80 proc. skorodowana i - w sytuacji interwencji z zewnątrz - może dojść do uwolnienia się niszczących substancji. Co gorsza, tak naprawdę nie wiadomo do końca, gdzie owa amunicja się znajduje - co oczywiście zwiększa ryzyko katastrofy ekologicznej.

Raport PE podnosi również kwestie swoistego monopolu Gazpromu, a przynajmniej pozycji dominującej na rynku energetycznym. Jest to sprzeczne z zasadami zdrowej konkurencji preferowanymi przez Unię Europejską.
Warto powiedzieć o czymś, czego w raporcie nie ma, a co tym bardziej stwarza powody do obaw. Po pierwsze, jest to zapowiedź ze strony rosyjskiej użycia do ochrony gazociągu? marynarki wojennej Rosji. Oznaczałoby to zainstalowanie na wodach międzynarodowych rosyjskich okrętów wojennych - i to na stałe! Po drugie, jest to sprytna gra Moskwy usiłująca wciągać państwa zachodniej Europy do swojej gry. Udziały w spółce Nord Stream poza Gazpromem (51 proc.) mają dwie firmy niemieckie: E.ON oraz BASF Wintershall - po 20 proc., ale także holenderska Gasunie (9 proc.). Ponadto, Rosjanie złożyli olbrzymie zamówienie na rury potrzebne do budowy rurociągu we Włoszech.

Polacy często czczą porażki i klęski ważne dla naszej tożsamości narodowej. Teraz mamy prawo czcić zwycięstwo. Obok przygotowanego przez, jeszcze wówczas europosła, Michała Kamińskiego, raportu na temat Ukrainy, jest to z całą pewnością największe osiągnięcie Polaków w Parlamencie Europejskim. Teraz Komisja Europejska, dotąd entuzjastyczna wobec idei gazociągu na dnie Bałtyku, będzie miała twardy orzech do zgryzienia. Ale lepiej, żeby Barroso połamał sobie na nim zęby, niż żeby cierpieć miały setki tysięcy mieszkańców krajów regionu Morza Bałtyckiego.

***
Ryszard Czarnecki - dolnośląski eurodeputowany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska